Dlaczego „nie działają” metody naturalne?
Kiedy kilka lat temu zainteresowałam się metodami naturalnymi pracy z końmi jeszcze nikt do końca nie mógł mi wytłumaczyć, co to jest i jak to działa. Było dużo różnych mitów na temat tych metod, ktoś nazywał je „miękkimi”, ktoś opowiadał historię o „jednej dziewczynie, która jeździła na kantarze, ale nie utrzymała konia w terenie”, trener skokowy uważał, że to jest robienie psa z konia, ktoś mówił, że z jego koniem próbowali i te metody nie działają… Zaczęłam zatem od tego, że zamówiłam ze Stanów kilka książek Marka Rashida, żeby zbadać ten temat. Potem byli Pat Parelli, Monty Roberts, Clinton Andersen – czytałam, oglądałam filmiki i próbowałam wszystkiego, co udało mi się znaleźć. I teraz, kiedy już mam ogólne pojęcie o całości i kilkuletnie doświadczenie praktycznie, mogę z pewnością powiedzieć dwie rzeczy:
1. Metody naturalne działają w stu procentach przypadków.
2. Problem jest zawsze w człowieku.
Dlaczego więc dość często zdarza się sytuacja, kiedy metody „nie działają?? To konsekwencja braku wiedzy o tym, jaki dany koń jest, przy jednoczesnej koncentracji na metodzie, a nie na tym, kogo ona dotyczy.
Jeśli wiemy, że na jakiś konkretny gest koń ma się zatrzymać, bo widzieliśmy to w filmie albo warsztacie, lub tak było napisane w książce, a koń nie reaguje – no to metoda nie działa, przecież zrobiliśmy dokładnie to, co trzeba. A może to jednak trochę nie tak?
Każdy konkretny koń ma swój charakter i historię, jeden intuicyjnie rozumie, o co chodzi i chętnie współpracuje, innego trzeba przekonać do konieczności współpracy, trzeci w ogóle nie chce mieć nic wspólnego z człowiekiem. Jednak każdy z tych koni będzie współpracował wcześniej czy później, jeśli prawidłowo wytłumaczymy mu, o co chodzi i dlaczego trzeba to robić. Metody naturalne – to nie gesty i nie specjalny sprzęt, to wyszukiwanie podejścia do każdego konia i dostosowanie swojego stanu wewnętrznego do konkretnej sytuacji. To faktycznie tłumaczenie komunikatów człowieka na język koński ? a czy można od razu dobrze zacząć mówić w języku obcym? Na początku mamy mocny akcent, nie rozróżniamy „wymowy”, chcemy powiedzieć jedno, a mówimy co innego. Przy tym koń w pierwszej kolejności reaguje na to, jak się czujemy, a dopiero potem na to, jakie gesty wykonujemy. Trzeba więc kontrolować swój stan wewnętrzny, tłumaczyć koniowi, o co chodzi, odbierać informacje zwrotne i dostosowywać się ? i to wszystko jednocześnie. Oczywiście, żaden człowiek nie potrafi tego zrobić dobrze za pierwszą próbą. Właśnie dlatego tak trudno uczyć się z książek i filmów, a wśród tych, którzy niezupełnie zrozumieli, lub nie dali rady zastosować teorii w praktyce, pojawiają się różne mity o tych metodach.