Trudny człowiek
Powszechnie wiadomo, że mniej-więcej zdrowy koń może bez problemu wykonać pod jeźdźcem program klasy próby Caprillego, czy w miarę swobodnie i chętnie przejść parkur klasy L. Jednocześnie często słyszymy, że ?ten koń nie nadaje się do skoków?, inny jest koniem trudnym?, a z tamtego to już w ogóle ?nic nie będzie?. A jeśli to jednak nie w koniu problem? Sztuka porozumienia z koniem, z ziemi i z siodła, w taki sposób, aby pokazać mu, że współpraca z człowiekiem może być ciekawa i przyjemna, jest trudna. Oprócz aspektu psychologii (zaufanie, wspólne cele, zrozumienie potrzeb, przyczyn i skutków), jest cały obszar biomechaniki (ile osób, tak z ręką na sercu, naprawdę rozumie zalecenie by pracować z koniem ?od tyłu do przodu i od dołu do góry??), w teorii i praktyce. Bo można wiedzieć, jak się powinno jeździć, ale opanowanie własnego ciała na koniu wcale nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać czytając ten tekst w fotelu.
A rynek oferuje całą masę ?patentów?: można przecież pozakładać czarną wodzę, wypinacze, chambony, trójkąty, nasmarować siodło klejem (wiadomo, dosiad to podstawa) i założyć dłuższe ostrogi. A wędzideł jest taki wybór, że jak ostatnio zobaczyłam, z czym przyjechała koleżanka (zakupione po rekomendacji w sklepie jeździeckim!), to zbaraniałam: od ponad 30stu lat zajmuję się końmi i jeszcze czegoś takiego nie widziałam, a co gorsza: do dziś nie doszłam, do czego miałoby służyć? a koniowi założyliśmy zwykłe, podwójnie łamane i odetchnął z ulgą, szukając miękkiego kontaktu.
Natomiast sedno sprawy leży, moim zdaniem, niestety nieco głębiej. Otóż kolejny raz trafia do nas rozsądna osoba, pragnąca rekreacyjnie jeździć konno, kochająca swojego zwierzaka i? sfrustrowana i wystraszona. Bo ?wszyscy mówią, że to trudnym koń?, ona sobie z nim nie radzi, ?fachowcy?, do których zwróciła się o pomoc też radzą, żeby sprzedała, bo ?z niego nic nie będzie?. A to po prostu bardzo wrażliwy koń, który traktowany bez zrozumienia przez ?obsługę? po prostu był nieszczęśliwy i bronił się przed kolejnym nieprzyjemnym doświadczeniem. Koń, któremu wystarczyło pokazać, że go rozumiemy i mamy dla niego propozycję wspólnego spędzania czasu, aby zaczął, jak inne nasze konie, wyczekiwać, kiedy będzie jego kolej, kiedy on zostanie wzięty do pracy z ziemi czy pod siodło. Koń, który strasznie chce próbować nowych rzeczy, choć troszkę się boi, że nie da rady ? ale przecież już wie, że człowiek pomoże. Koń, który lgnie do człowieka i po skończonej pracy zawsze zdaje się pytać: ?Już? Naprawdę? Może jeszcze trochę ze mną pobędziesz??
Na koniec, w ramach inspiracji, chciałabym zapożyczyć prosty, ale trafiający w sedno tekst kolegi, pod którym wszystkie konie chodziły chętnie, rozluźnione i zadowolone, nawet te, które pod innymi jeźdźcami wydawały się ?trudne?. Zapytany przez innego kolegę, czy nigdy nie zakładał na konie ?patentów?, powiedział: ?Wiesz, jakoś nigdy nie było potrzeby.?
Niech to będzie nasze przesłanie na dziś: nie ma potrzeby zakładania ?patentów? na konie ? a już na pewno rekreacyjne. A jeśli ktoś nie wierzy, to ? parafrazując znaną reklamę z sektora FMCG ? zapraszamy do Enklawy, pokażemy jak. Bo w Enklawie uczymy konie i jeźdźców harmonijnego współistnienia.